Dzisiaj Wenus i Mars znajdują się w koniunkcji w znaku Panny, chociaż obie znajdują się pod promieniami Słońca, a Wenus spada.
Możemy wypatrywać:
* Małżeństwo i seksualność
* Płeć, naginanie płci, mieszanie płci
* Gdzie płeć i płeć są utracone, zamazane, połączone lub już ich nie ma
* Kiedy nasze relacje stają się przedmiotem kontroli lub publicznej krytyki
* Głos kogoś broniącego swojej dysfunkcji…wszystko jest w porządku, idealne, normalne, razem, szczęśliwe i zorganizowane tutaj, nic do zobaczenia, a jeśli spróbujesz Potnę cię, zignoruję lub spróbuję sprawić, że poczujesz się jak osoba z problemem
* krzywdzenie siebie lub krytykowanie siebie, „nie jestem tak dobry, piękny, jak powinienem”
* Konieczność naprawy lub naprawy podziałów, a także konieczność robienia tego z troską, taktem i skrupulatnością
* Zahamowania seksualne, oschłość, granice oraz potrzeba odkrywania, łamania zasad itp.
* Obsesja w związkach
* Ponowne spotkanie
* Pociąg do tego, co złe, chęć ingerowania w dobro
* Pragnienie lub pociąg do kogoś lub czegoś niewinnego, młodej pary
* T zakazany owoc, małżeństwo, którego nie można skonsumować, kochanek, którego nie można posiąść i musi pozostać wolną
* Dziewczyna lub kobieta, która nie miała szczęścia (Wenus upadła w Pannę), została wykorzystana, pomogła, skrzywdzony, co? (w połączeniu z Marsem)
* Plamując coś
* Uwolnienie od zbyt krytycznych lub sztywnych zasad lub oczekiwań
* Seksualne, twórcze napięcie
* Sekretne spotkania seksualne (Mars/Wenus pod belkami Słońca)
* Sprawy seksualne i ludzie u władzy (Mars/Wenus pod promieniami Słońca)
* Tajne transakcje (Mars/Wenus pod promieniami Słońca)
* A kreatywny projekt kończy się fiaskiem, zaczyna się od nowa, restartuje
* Operacje lub bardziej inwazyjne procedury lub zdarzenia związane z rzeczami rządzonymi przez Wenus:chirurgia plastyczna, zabiegi estetyczne, problemy związane z medycyną, zdrowiem i seksualnością, a nawet higieną, chorobami standardowymi itp.
Dobrze, teraz, gdy lista została sporządzona, wyobraźmy sobie, że widzimy coś więcej niż przyziemność.
Wyobraźmy sobie przez chwilę Wenus w Pannie, jej upadku, pod promieniami Słońca, ukrytą, ale też zjednoczoną z Marsem, Bogiem cięcia i cięcia.
Wyobraźmy sobie, że to zdjęcie opisuje naszą sytuację. Oto my, dzieci Boże, regularnie kroczymy w ślepocie, zapominając o naszym boskim źródle. Przechodzimy przez życie zawstydzeni, okryci wieloletnim liściem figowym. Jesteśmy odcięci, odcięci. Chociaż jesteśmy z natury wolni, żyjemy tak, jakbyśmy byli związani, wiążąc się z tak wieloma ulotnymi rzeczami, tak regularnie odurzeni, że myślimy sobie:„to jest normalne”.
W pewnym momencie, gdybyśmy odważyli się szukać prawdziwej miłości, prawdziwego szczęścia, moglibyśmy zapytać:„Czy jest coś więcej? Czy jest coś prawdziwego? Czy miłość jest prawdziwa? Czy jestem prawdziwy?”
Zadając te pytania przyjęliśmy postawę modlitwy. Zadaliśmy pytania z wiarą. Ponieważ aby w ogóle zadać pytanie, musimy zrobić skok, by uwierzyć, że nasze pytanie jest istotne, że można na nie odpowiedzieć. To jest pierwszy krok wiary.
Historia.
Pewnego razu, gdy byłem w trakcie bardzo burzliwej ceremonii ayahuasca, podczas powrotu Saturna, zadałem podobne pytanie. Zapytałem, kto, nie wiem, ktokolwiek, cokolwiek:„Czym jest Bóg? Gdzie jest Bóg? Co jest prawdziwe?”
Przez jakiś czas nie otrzymywałem odpowiedzi. Było tylko wirowanie tak wielu kształtów i obrazów oraz przytłaczające uczucie choroby, zamieszania i strachu. W końcu zapomniałem, że zadałem pytanie. Stałem się ślepy na pytanie, które zadałem. I wtedy zobaczyłam przed sobą obraz:dwie ręce złożone w modlitwie.
Wraz z tym była obecność. Delikatna, pocieszająca, prosta i skoncentrowana obecność.
Na początku zastanawiałem się:„Co to jest?” I wtedy nagle przypomniałem sobie moje pytanie:„Czym jest Bóg? Gdzie jest Bóg? Co jest prawdziwe?”
W mgnieniu oka zrozumiałem, że to moja odpowiedź:Bóg jest modlitwą. Bóg się modli. Bóg modli się.
Dorastając, myślałem o modlitwie jako o formie komunikacji z Bogiem, ale nigdy nie myślałem o modlitwie jako o samym Bogu. Myślałem o modlitwie jako o prośbie, jako o należytej staranności, jako o szacunku i czci, nawet jako o pewnego rodzaju uwielbieniu, ale nigdy jako o samym Bogu.
Dwie ręce unosiły się przede mną w wizji przez chwilę, a gdy to robiły, zaprosiły mnie do życia w modlitwie, do tajemniczego wewnętrznego sanktuarium osobistych poszukiwań Boga i medytacje. Mniej więcej w tym czasie moje poranne praktyki modlitewne stały się regularną częścią mojego życia.
Jako jeden z moich ulubionych świętych Vaishnava, Swami B.R. Śridhar Mahajara napisał kiedyś:„Aby wyzwolić grzeszne dusze, które gonią za złudnymi przyjemnościami, poszukujesz ich i obdarzasz oddaniem. W tym samym czasie jesteś zaangażowany w poszukiwanie siebie, w poszukiwanie Śri Kryszny:rzeczywistość piękna.”
Z modlitewnymi oczami, z każdym tranzytem planetarnym rozumianym jako jedna z niekończących się postaw modlitewnych, poszukujących nas tak samo pewnie, jak my szukamy czegoś więcej, możemy w końcu zobaczyć wszystko, od planet po ludzi, miejsca i rzeczy, które oznaczają jako zaproszenie do modlitwy.
Więc... widzę Marsa i Wenus na niebie, ja i ty, połączonych razem, nawet gdy Wenus jest przygnębiona w znaku Dziewicy. Widzę dwoje pogrążonych w zapomnieniu, niewidzialnych za światłem Słońca… oślepionych wiecznym blaskiem ziemskiej wiary, jak dwie dłonie złożone razem w modlitwie.
Czym jest w końcu modlitwa, jeśli nie pragnieniem bycia dokładnie tam, gdzie jesteśmy, głębiej, prawdziwie, piękniej, razem… nie tak razem, żebyśmy nie zastanawiali się, czy nie jesteśmy rozdzieleni, nie tak bardzo, że nie zastanawialibyśmy się, czy nie jesteśmy już razem?
Modlitwa:Obyśmy weszli do Twojego rozmodlonego serca. Obyśmy służyli sługom sług sług waszych nieskończonych modlitw.